Merda 009
Do Romana zadzwonił telefon. „Tu nowy komisarz policji w Tarnobrzegu” usłyszał damski pomruk. „Będzie się pan dalej tak sam bawił, czy da sobie pan pomóc?” zapytała chrypliwie. Roman przez otwarte oczy zobaczył postać. „Ja pierdolę, Hestia” przemknęło mu przez myśl. „Panie Romanie” usłyszał. „Tak na wstępie się przedstawię” powiedziała. „Aleksandra Twardowska, gotowa do zadań specjalnych” zaintonowała. „Umówimy się tak” ciągnęła dalej. „Pan do mnie zadzwoni, daje mi cynk, a ja odwalę brudną robotę”. Jej głos był bardzo metaliczny, prawie nierzeczywisty. Rozłączyła się. „No to mamy strzałę” pomyślał Roman. „Tylko, co teraz, jak nie mamy trajektorii” powiedział na głos do siebie i odpalił papierosa. „Kurwa” pomyślał. „Mam pustkę w głowie, jak tego skurwiela dopaść” poirytował się. Kliknął w laptopa i puścił Arctic Monkeys utwór pt. „Body paint”, żeby się zrelaksować. „Chyba się zrzygam” powiedział Roman i zacisnął oczy. Włączył sobie w głowie funkcję „myśl jak psychopata”. „Trofeum” zaczął. „Samochód – trofeum” wyliczał. „Kurwa! Plan ucieczki spontaniczny, bez pomyślunku”. „Jebany skurwiel” pomyślał i zaczął stukać długopisem o biurko. Rzucił niedbale długopis na biurko i wyszedł. Zanim przekręcił kluczyk w stacyjce odpalił papierosa. „Do komory zła” podniósł brwi z papierosem w zębach i ruszył w kierunku miejsca zbrodni. Wszedł do gabinetu. Przypomniał sobie o zamkniętej szufladzie. Zmajstrował szybko wytrych z dwóch spinaczy do papieru i ją otworzył. „Nic tu nie ma, skurwiel wszystko zabrał”, “kurrrwa!” wrzasnął. Odwrócił się tyłem do biurka i popatrzył w okno.”Z wszystkimi sąsiadami policja już rozmawiała.” „Te raporty były suche jak pieprz” myślał patrząc dalej w okno. Zasłonka w domu naprzeciwko zadrżała. „Sąsiadka” pomyślał Roman i wyszedł szybko udając się w kierunku domu naprzeciwko. Zadzwonił do drzwi raz, krótko. Drzwi otworzyła mu starsza pani w okularach, ok. 68 lat. „Babcia” pomyślał Roman. „Nazywam się Roman Summers, jestem prokuratorem” zaczął. Starsza pani uśmiechnęła się smutno. „Mam parę pytań, czy mogę wejść?” zapytał. „Proszę” powiedziała starsza pani i usunęła mu się z przejścia stając bokiem i ruchem ręki zapraszając go do środka. Starsza pani wskazała mu miejsce na kanapie w salonie. Prawie wszystko było tam zrobione na szydełku. Tylko kotów nigdzie nie było. Ona usiadła na krześle na wprost niego. Dzieliła ich tylko ława. Starsza pani podniosła z niej pudełko. „Pali pan?” zapytała i wyciągnęła do niego otwarte pudełko, które okazało się srebrną papierośnicą. „Dziękuję” powiedział Roman i wyciągnął sobie z papierośnicy jednego papierosa. Starsza pani również wyciągnęła sobie papierosa. Zamknęła i odłożyła na ławę papierośnicę. Miała tłoczony kwiecisty wzór. Starsza pani popchnęła w jego stronę zapałki leżące na ławie. Roman odpalił papierosa chwilę patrząc się w ogień zapalonej zapałki. Zgasił ją jednym ruchem ręki jakby strzelał z bicza. Wyrzucił spaloną zapałkę do popielniczki. „Wygląda ładnie, chyba kryształowa” pomyślał. Starsza pani odpaliła sobie zapalniczką benzynową, która nagle znalazła się w jej ręce. Nonszalanckim ruchem ręki do siebie zatrzasnęła automatycznie zapalniczkę z pstryknięciem. Odłożyła blaszaną zapalniczkę w kolorze złota na ławę i popatrzyła na niego przenikliwie. „O co chce mnie pan zapytać?” zapytała wypuszczając dym kierując głowę diagonalnie do góry. „Czy wie pani może gdzie wyjeżdżali na wakacje”? Starsza pani patrzyła na niego w milczeniu. „Może sam gdzieś jeździł?” pytał dalej Roman. „Tak, jeździł, ma dom za granicą” powiedziała starsza pani. To Roman już wiedział. „nietrafiony strzał” pomyślał. Starsza pani poruszyła się „może zaparzę herbaty, to takie ziółka, może pan spróbuje?” oparła ręce o poręcze krzesła gotowa do wstania. Romanowi było niezręcznie odmawiać. „Dobrze, dziękuję” powiedział i skinął twierdząco głową. Starsza pani wyszła do kuchni. Siedział na kanapie i dalej palił papierosa. Dym tańczył w smugach światła. Po chwili odezwał się gwizdek czajnika, parę małych brzdęknięć porcelany i w drzwiach ukazała się starsza pani z tacą w rękach. „Jednego nie powiedziałam policji” powiedziała starsza pani kładąc tacę na ławie. W filiżankach był przeźroczysty, parujący, zielonkawy płyn. „Później się zastanawiałam, czy to w ogóle ważne.” powiedziała starsza pani wykładając ostrożnie filiżanki na spodkach na blat. „A, nie przyniosłam cukru, bo tego się nie słodzi.” powiedziała starsza pani podnosząc palec do góry. Usiadła na krześle i wzięła filiżankę do rąk. Upiła łyk. Podniosła brwi w oczekiwaniu. Roman pokornie wziął filiżankę i też upił łyka. Było lekko cierpkie, ale przyjemne w smaku. Odłożył filiżankę. Wyjął swojego papierosa. Sięgnął po zapałki, ale zrezygnował i wyciągnął z kieszeni swoją zapalniczkę, zwykłą, nabijaną z niebieskiego przeźroczystego plastiku. Palił nerwowo i czekał, aż starsza pani będzie kontynuować. Starsza pani odłożyła filiżankę na ławę. Popatrzyła na niego i powiedziała mu w oczy „raz widziałam jak jechał na jedną z tych swoich podróży biznesowych.” zaczęła. „Miał na dachu narty”. Powiedziała i nie kończąc papierosa zdusiła niedopałek w popielniczce „Alpy?” Romowi włączyło się przeliczanie. „Dziękuję pani za papierosa i herbatę.” „Ziółka” zreflektował się szybko Roman i wypił zawartość filiżanki jednym haustem i zgasił papierosa w popielniczce już stojąc. „Cała przyjemność po mojej stronie” powiedziała starsza pani. Uniosła się z krzesła i odprowadziła go do drzwi. Roman był już w aucie. „Nie, no Alpy” myślał nerwowo. „Nic bardziej snobistycznego debil by nie wymyślił” zabębnił w kierownicę, odpalił auto i ruszył szybko, patrząc w lusterko czy droga jest czysta. „Skupmy się na Szwajcarii” rozmyślał jadąc autem. Gdy był już w biurze od razu odpalił kompa. Skulił się nad komputerem. „Co by tu wpisać?” podrapał się po skroni. „Podróże służbowe w korpo, na pewno nie szczędzą kasy” pomyślał. „Spróbujemy tak” zaczął klikać w komputer. „Alpejskie Zakopane” kliknął lupę. „Kurwa! Nic! Odpalił papierosa. „To może tak, jebać Szwajcarię” pomyślał i zaczął wpisywać wcześniej odkładając papierosa do zwykłej metalowej popielniczki. Zaczął wpisywać „najlepsze ośrodki narciarskie z widokiem na Mont Blanc”. Tak skurwysynie z manią wyższości, co?” pomyślał i wcisnął enter. Na ekranie wyświetliły się wyniki. „To nie, to nie” zaczął przewijać wyniki.. „Chamonix-Mont Blanc” hmmm, może to, wszedł na stronę. Zaczął przeglądać „zaledwie 8km od „dachu Europy”. Podniósł papierosa z popielniczki i zaciągnął się. Popatrzył w górę, zapatrując się w przestrzeń. „Kurwa! To musi być to!” powiedział i wypuścił dym nosem kierując spojrzenie w ekran. Zaczął grzebać w opisach na innych stronach. „Chamonix – Alpejskie Zakopane, ha!” mam cię kurwo!” pomyślał. „Tylko żebyś dalej nie spierdolił..” Od razu podniósł telefon. „Jest robota” powiedział do słuchawki. „Cicha, precyzyjna, pod przykrywką, musi pani być sama, seksowna i co wy jeszcze tam macie.” powiedział. „Wiem gdzie jest. Niech pani wymyśli sobie jakąś bajeczkę i zjawi się tak szybko jak to tylko możliwe w Chamonix. „Trzeba go tam znaleźć, jeśli już nie spierdolił gdzieś dalej” powiedział i zacisnął zęby. „Oczywiście” powiedziała pani komisarz. „Co mam mu zrobić?” zapytała. „Zakuć i przywieźć tu, ale musi pani ustalić to wcześniej z Gendarmerią.” „Chcę go tu, przed sądem, nie zasługuje na szybką śmierć” powiedział z mocą. „Zobaczymy jak sobie poradzi w więzieniu.” pomyślał o jednym takim w Polsce , gdzie niszczą takie śmieci. „Nawet jak go nie skażemy za zabicie żony, to za dzieciaka chłopcy z jednej celi go wykończą” ciągnął już tylko w myślach. „Proszę dzwonić o każdej porze dnia i nocy” rzucił jeszcze Roman i zakończył rozmowę.