Merda 013

Merda 013

Hestia siedziała z nogą na nodze przy barze tej restauracji. Piła martini i żartowała z barmanem, który wycierał szklanki białą ściereczką. Jej śmiech zwrócił uwagę tego psychopaty. Obejrzał się. Zobaczył ładną kobietę w średnim wieku o frywolnych ruchach. Odwrócił się do kobiety, która jadła z nim przy jednym stoliku. „Zaraz przyjdę” powiedział. Kobieta oceniła Hestię z kpiącą miną. „Nie daj mi długo czekać” powiedziała i włożyła sobie kawałek sałaty do ust. Wstał i podszedł do baru. Oparł łokieć o blat. Barman zniknął, a Hestia piła do lustra. Wiedziała, że to on, ale nawet na niego nie spojrzała. Podsunął jej klucz z numerem pokoju. Hestia popatrzyła na klucz. „Żegnam” powiedziała i biorąc martini z blatu przekręciła się tyłem do niego na obrotowym wysokim stołku. Upiła łyk uśmiechając się przebiegle. On z kpiną zmierzył jej plecy i wrócił do stolika.

Wiem gdzie się zatrzymał” powiedziała Hestia do Romana. Siedziała przy stoliku w swoim pokoju hotelowym. Obracała w ręku pusty kwadratowy notesik hotelowy, tak że stukał kantami o blat. Z Romana zeszło ciśnienie. Popatrzył na Conie. Byli na strzelnicy, właśnie przeładowywała. „To teraz najważniejsze..” zaczął. „Poradzę sobie”, powiedziała tylko Hestia i odłożyła telefon. Popatrzył na Conie, która strzeliła celnie tuż nad ogonkiem jabłka ustawionym przed butelką. Butelka rozbryznęła się nie pozostawiając po sobie śladu. Conie obróciła się do niego trzymając M82 w rękach. „Mamy go?” zapytała. „Prawie” powiedział Roman i zabrał jej berettę. Machnął rękę na obsługę. W powietrze uleciały gliniane talerze. Conie stojąc z boku popatrzyła na to z dezaprobatą. Roman wodził za każdym celem i oddawał cenny strzał. Talerze rozbryzgiwały się w powietrzu. Roman skończył i rzucił broń na blat.

Hestia miała w walizce swoje wygodne ciuchy. Ubrała się i wyjęła z walizki rewolwer Don Wesson Mod. 12 .357 Magnum. Sprawdziła bębenek. Był pełny. Zatrzasnęła go ruchem ręki. Włożyła kamizelkę policyjną. Rewolwer włożyła w kaburę pod pachą. Założyła kurtkę i wyszła. Teraz stała przed drzwiami jego pokoju hotelowego. Rozsunęła zamek kurtki. Wśliznęła się do pokoju. Zamknęła za sobą drzwi. Stała przez 10 sekund by przyzwyczaić oczy do mroku. Przeszła bezszelestnie do sypialni. Stanęła nad łóżkiem. Spał. Przyłożyła mu rewolwer do skroni i uzbroiła broń. Broń szczęknęła. Otworzył oczy, nie poruszył się. Drugą ręką strzeliła mu pięścią w nos z zaskakującą mocą. Zaczął się szybko unosić do pozycji siedzącej łapiąc się za krwawiący i rozkwaszony nos. Hestia w milczeniu wyciągnęła kajdanki zza siebie i wywlekając go z łóżka skuła mu ręce z tłu. Już stał do niej tyłem. Popchnęła go gwałtownie rewolwerem tak, że upad do przodu na kolana. Wyklepała formułkę niskim metalicznym głosem.

W porozumieniu z Gendarmerie’ą eskorta polskiej policji zawiozła go do aresztu na komisariacie w Tarnobrzegu. Hestia wróciła wynajętym autem, tak jak przyjechała.

„Dobra Robota” powiedział Roman do Hestii. Byli w jego biurze. Siedział w swoim fotelu. Hestia stała na środku pomieszczenia zwrócona w jego stronę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *