Archiwum kategorii: Broszura

„Słowo wstępu”

„Słowo wstępu”

Igraszki to słowo, wydaje się zwykłe.

Czy można igrać z Bogiem?

W tym życiu na to nie liczę.

Czy można igrać z ogniem, diabłem czy katem?

Tego spróbuję, najwyżej poparzę sobie łapę.

Kuszenie zwiedzie mnie na manowce,

Kat mi odetnie głowę i będę w kropce.

Ale czy było warto,

tyle znaków drukować na papierze?

Było, czuję się świetnie

i nikt mi tego nie odbierze.

Bo jak to było w piosence, “każdy może”

i jak czerpie z tego radość, to mu to pomoże.

Więc dzielę się z Wami moją radością, moi drodzy.

Czujcie się dobrze, czytając, w tej koleją drodze.

„Porównanie”

„Porównanie”

To takie piękne, spełnione równanie.

Prawdziwe po obu stronach zdanie.

W różnych miejscach nawiasy ktoś poustawiał,

jakby formułę atomową w życie wprawiał.

Między osobami znak równości wstawił.

Sens mu wyszedł jednak niewymierny,

choć co do joty się prezentuje pięknie,

fi się generuje wszędzie.

Wszyscy mają odbicie lustrzane,

ale powtórka równania nic nie wróży wcale,

bo skarb niepowtarzalnej natury,

jakim jest człowiek,

wyróżni się i w funkcji zeta,

osobliwością odpowie.

„List do Seneki”

„List do Seneki”

Lucyliusz pozdrawia swego Senekę.

 

Wszystkie listy od Ciebie przeczytałem,

w sercu je odczuwałem, w głowie rozpatrywałem.

I choć autorytetów nie mam,

jesteś mi najbliższy,

Twoje słowa cenię,

to dla mnie nauki wielkie, mistrzu.

A tak jak myślę, o innych moich kompanach,

to lubię się w nich wsłuchać,

zsynchronizować się w ich energię przetrwania.

I choć chyba jestem nawet nazbyt indywidualistą,

ludzie mi dają radość,

szczególnie Ci, którzy są blisko.

I choć nie jestem w stanie zrozumieć każdego,

staram się pojąć człowieka napotkanego,

i widzieć jego plusy wszelkie,

oby mi się to nie znudziło nigdy!
Bo minusy, choć można wyliczać bez końca,

nic nie dają, a zabierają moc nam.

„Trzonek”

„Trzonek”

Gdy nie ma współczucia w Tobie,

to pomyśl, co z ciebie za człowiek?

Kroczysz tak dumnie, z podniesioną głową,

a „dawać” to dla ciebie tylko słowo.

Nie spodziewaj się więc we wzajemności,

empatii do ciebie i miłosierdzia boskości.

Będziesz kiedyś potrzebował pomocy

i wzniesiesz ręce z prośbą

„zlitujcie się, pomocy!”,

dostaniesz prezent od losu bardzo drogi,

trzonkiem siekiery bierności w tył głowy.

„Zdradziłem syna”

„Zdradziłem syna”

Zdrada syna to wielka tragedia.

Nosić to w sobie to jęzory piekła.

Nieważne, że jest drugi z kolei.

Nie ma po co tłumaczyć za wiele.

On to odczuł inaczej, to coś pewnego.

Jestem rodzicem,

który chce czasem czegoś innego.

Udusić się trzeba w myśli gardłówce.

Poczekać, aż przebaczy.

Oby wkrótce!

“Herkules Poirot”

“Herkules Poirot”

Ktoś mi wkłada w dłonie kartkę pustą.

“Wyrecytuj strofę, którą masz na ustach.

Będzie to podsumowanie utworu tego.”

Patrzę, scena, widownia jest,

a zagram, co w tym złego!

Chcę czytać, by się przygotować,

a litery się nie układają w słowa.

Patrzę do książki, a tam brak epilogu.

Nie mogę odnaleźć fragmentu mojego.

Czy dam sobie radę?

Czas ucieka, a tu w głowie pustka.

Wychodzę na deski,

Głos zaczyna mówić,

czego nie nauczyły się usta:

“Herkules Poirot zbiera dowody,

uśmiecha się czule, na mój brak alibi.”

Czy tego obrazu już nie widziałem

tam, w déjà vu, gdzie też na scenie stałem?

“Detektyw swoją teorię już ma.

Winny zbrodni jest: nikt,

to był mózgu samogwałt.”

Całej sztuki jest już koniec.

A ja w nagrodę dostałem odpowiedź,

że był to tylko mój sen tej nocy, gdym spał.

Choć jak chleb na post-przyjęciu

smakował ten stan, nie najadłem się nim,

ale zaczyn nowego dnia w nim był.

„Radio”

„Radio”

Radio gra na falach eteru.

Ty grasz jak Ci zagrają, lub ignorujesz wielu.

Radio, by je słyszeć, jest ustawione na jedną falę.

Ty masz tych fal więcej niż parę.

Radio można podgłaśniać i ściszać.

Na duszy decybele próżno się silić.

Bez dobrego zasięgu radio nie działa poprawnie,

trzaski i szumy tylko słychać marne.

Ty możesz mieć zasięg bliższy lub dalszy,

odbioru, przekazu, marzeń, na co sił starczy.

Radio przetwarza fale radiowe, w impulsy elektronowe,

a następnie głosy gotowe.

Człowiek działa dość podobnie.

Bodźce, postrzeganie i dusza wibruje swobodnie.

W częstotliwości fal wodnych,

lub w dźwiękach kryształu wolnej woli.

W części lub całości można wymienić radio.

Ciebie oprócz organów nie da się zastąpić łatwo.

Mechanizm radia jest podobny do ciebie.

Radio bez prądu nie gra,

jest tylko niszczejącym urządzeniem.

Ty bez pokarmu ducha i ciała umierasz.

A dla duszy chcesz wieczności czy nowego wcielenia?

„Pozaświadomość”

„Pozaświadomość”

Stoję na szczycie ogrodzenia,

łapię równowagę od niechcenia.

Czuję, zaraz się coś stanie.

Przylatuje UFO i patrzy na mnie.

Wskazuję na nie

i w wielkiej odwadze myślę:

„To nie dla ciebie miejsce, wynoś się.”

Potem zdarzyło się coś jeszcze dziwniejszego:

Jestem w horrorze i śmieję się z niego.

Dalej już nie pamiętam wiele.

Chyba się obudziłem,

bo już nic takiego się nie dzieje.

“Lunatronik”

“Lunatronik”

Kochało wiele Lunatronika kobiet,

może dlatego, że to dobry człowiek.

Po czasie jednak zabierały mu rękę,

bo palec chciał dać za bardzo chętnie.

Grzechu w nim nie było wcale,

gdy się poświęcał kobiecie cały.

Za swoje oddanie dostał sromotną karę,

zakaz zbliżania się do historii na stałe.

Wzdycha Lunatronik nad własnym losem,

taka tragedia zdarza się czasem.

Myśli, że jest innym człowiekiem,

zniszczonym, pękniętym na pół sedesem.

Ale widać w nim jeszcze iskierki sobą bycia,

i stara się zbierać okruchy życia.

Zamiast kiblem, osobą się stanie

otwartym na “te warte”,

a nie na “te na nie”.

„Mr. Sandman”

 „Mr. Sandman

Panie Piaskowy!

Znajdujesz się między Bogiem a prawdą,

Tak jak myśl, gdy jest wnet.

Sumienia nie masz, ale te marzenia!

Sypnij trochę, nawet od niechcenia.

Ja już je odczuję, zsumuję i spotęguję.

A gdy nazajutrz się zbudzę,

najpierw zatęsknię,

potem na kolejny sen się przygotuję.

„Odbij piłeczkę”

„Odbij piłeczkę”

Odbij piłeczkę, która celuje w twoje ja.

Odbij piłeczkę, by kogoś innego trafiła.

Odbij piłeczkę, nie zamykaj w pudełku.

Odbij piłeczkę w geście okrzyku.

 

Nie zapadaj się w sobie,

gdy ta grawitacja cię ściągnie.

Wyobraź sobie, że Świat jest bez granic,

działa swobodnie.

Ta chwila, gdy jesteś i kiedy ja jestem,

żadna piłeczka tu nie przybędzie.

„Zielona mucha”

„Zielona mucha”

Zielona mucha koło gnoju lata,

nikt jej nie mówi,

że nie widzi oprócz niego świata.

Energię traci, kołując tak stale,

przyszedł chłop,

a ona bzyczy w nieopamiętaniu.

Nie popatrzył na nią, wbił widły w gnój,

pracy dużo nawoź, siej, młóć.

Mucha nie zrozumiała,

dlaczego jej przynęta odjechała.

Zmieniła trajektorię lotu,

teraz już bzyczy bez polotu.

 

„Tak naraz będzie zaraz”

„Tak naraz będzie zaraz”

Na raz powstanie to co zaraz się stanie.

To nie żadna szkoda,

wiedzieć jak myśli formułują słowa.

Nawet te dzikie, obdarte z logiki,

niosą ze sobą znaki świadomej psychiki.

One przychodzą, gnieżdżą się w tobie.

Tak już jest skonstruowany człowiek.

W brudnych butach włażą Ci do domu.

A Ty się wstydzisz poskarżyć komuś.

„Wzięcie”

„Wzięcie”

Bóg nie został dobrze zrozumiany,

Choć starał się przyłożyć do człowieczej rany.

Podzielili ludzie Świat na dobro i zło,

tak powstało niebo i piekło.

Wszechrzeczy stan samego Boga,

stał się skrajnością jak odwaga czy trwoga.

Ludzie zamknęli Boga w istocie,

dając mu ramy, tak bezpowrotnie.

“Stracił Pan co najcenniejsze,

płeć gender, wszechstronność i wzięcie.”

„Kochanka”

„Kochanka”

Moja kochanka za faceta się ma.

Nie sprząta, nie gotuje,

tylko wrażenie sprawia.

Włóczy się tak po domu,

bombarduje słowami w mą pałę,

Nie zastanawia się nad ich sensem wcale.

Mówię jej więc,

„zajmij się czymś,

dokręć tą śrubkę, wykaż się dziś.”

Ona rozkłada ręce, uśmiecha się pod nosem.

„To ty masz narzędzia

i wiesz jak ich użyć czasem.

Jestem bezradna w tym duecie, mój drogi,

Nie będę służyć. Jestem tu dla wygody.

Jak będę miała ochotę, to ucieknę od ciebie.

Nie ważne co potem.”

I tak moja Wena jest ze mną na jakiś czas.

Znudzi się mną, to zniknie. Zostanę sam.

„Ogół w ogóle”

„Ogół w ogóle”

Rozmierził mnie fragment rozmowy spory,

czy to znaczy, że zajmuję strony?

Rusza spostrzeganie moje

to, co wcale się nie zmienia na dobre.

Tkwią mylne prawdy w człowieku,

które nie mają prawa stałego pobytu.

Uciekły sobie z walizki Świata,

zasiadły w subiektywnym fotelu

mojego salonu myślowego.

Ogół w ogóle rozgościł się u Mnie na całego,

bez pozwolenia konsula obiektywnego.

Pozostaje uciec się do całej prawdy,

ale czy warto tak uciekać bez mapy?

Czy lepiej popatrzeć z perspektywy na życie?

Staję więc obok siebie spokojnie

i już niczego się wcale nie boję.

„Dno”

„Dno”

Zawsze za dużo sobie wyobrażałem.

Może dlatego siedzę tu, gdzie stałem.

Zmęczyło mnie trochę to życie moje.

Człowiek miał wizje, marzenia,

na wszystko odpowiedź.

A tu mało co się spełniło z tego,

Bo ciągle słyszałem:

„Hej, hola! Zwolnij kolego!”

I tak usiadłem, wtopiłem się w tło.

Życie się stało głębokie jak dno.

 

„Lampucera”

„Lampucera”

Gdyby miał żonę w podeszłym wieku,

Chciałbym, by była lampucerą w stylu.

Nie to, że trzeba naturze pomagać,

raczej wygląd w lustrze by jej nie obrażał.

Byłaby chyba swobodniejsza w obyciu.

Wygląd seksowny dodałby jej szyku.

Czy oko kolorowe, czy usta purpurowe,

czy włosy puszczone lokiem,

zmieniałyby jej buzię jak w kalejdoskopie!

Nie mówię, że nie byłbym zadowolony porządnie,

widząc jak się zachowuje kobieta czująca się godnie.

Nabiera maniery w zależności od nastroju.

Spełnia swoje zachcianki na temat wyglądu.

Na scenie życia grałaby dumną z siebie osobę.

Wyglądem by się bawiła i pojęciem o sobie.

A ja bym jej dawał na waciki stówkę.

„Idź, baw się. Tylko załóż tą,

wiesz którą, miniówkę.”

 

„Potencjał”

„Potencjał”

Potencjał Ci nie powie, kim jest człowiek,

nie ma dla niego celu ludzkiego.

Nie znajdziesz go w pokoju ani w sieni,

Tu i teraz to prawa Ziemi.

Nie ma go nasza rzeczywistość w sobie.

Nie ma go nigdzie, jest logiki wrogiem.

Potencjalnie można wyobrazić sobie,

że nic i wszystko naraz jest w moment.

Byłby to punkt styku sprzeczności

i zbór wszystkich takich punków

w nieskończoności.

Nie ma tam niczego i nikogo,

by go pojąć, musiałbyś iść drogą

za horyzont zdarzeń,

wtedy się stanie:

potencjał wszystkiego zarazem.

„Przyprawa”

„Przyprawa”

Przyprawa do Życia zamknięta w słoiku,

Wsypując ją dodajesz pikanterii bytu.

Jakie składniki zawiera przyprawa ta,

że Świat nie jest dziś mdły jak zazwyczaj?

Może gorący i słodki smak krwi,

która pulsuje w żyłach mi.

Tak, że widzę Cię tam, gdzie Ciebie brak.

To ona – przyprawa? Czy to on – jej smak?

Gotuje się krew w żyłach na potrawę dnia,

Niestety, dziś jem sam.

„Słowo wstępu”

„Słowo wstępu”

Igraszki to słowo, wydaje się zwykłe.

Czy można igrać z Bogiem?

W tym życiu na to nie liczę.

Czy można igrać z ogniem, diabłem czy katem?

Tego spróbuję, najwyżej poparzę sobie łapę.

Kuszenie zwiedzie mnie na manowce,

Kat mi odetnie głowę i będę w kropce.

Ale czy było warto,

tyle znaków drukować na papierze?

Było, czuję się świetnie

i nikt mi tego nie odbierze.

Bo jak to było w piosence, “każdy może”

i jak czerpie z tego radość, to mu to pomoże.

Więc dzielę się z Wami moją radością, moi drodzy.

Czujcie się dobrze, czytając, w tej koleją drodze.