Merda 010

Merda 010

Cześć mamo! Powiedziała Hestia wchodząc do domu, rzucając skórzaną brązową aktówkę na podłogę. Telefon, który miała w ręce i wyjęte kluczyki z kieszeni odłożyła niedbale na blat małej szafki koło drzwi. Inez była zaabsorbowana tak bardzo wkładaniem pęsetą ziarenka do miniaturowych doniczek, że tylko wydała pomruk. Stała nachylona nad szafką z blatem w otwartej kuchni. Promienie światła otulały całą przestrzeń. Hestia podeszła do mamy i objęła ją ramionami od tyłu. „Dobrze, już dobrze” powiedziała Inez i obróciła się do córki. „O co chodzi, skarbie” zapytała ze zrezygnowanie. „Mam robotę” powiedziała Hestia i nie odrywając stup od ziemi jakby podskoczyła z zaskakującą miną ekscytacji. „Muszę sobie wymyślić jakąś bajeczkę” powiedziała i zaczęła chodzić po kuchni. „Robota jest pod przykrywką, za granicą” kontynuowała dalej chodząc tam i z powrotem. „Nie wiem w kogo mam się wcielić” powiedziała i popatrzyła na matkę wydymając usta jak niezadowolona dziesięciolatka. Inez odpaliła papierosa. Popatrzyła na córkę z wyrazem spojenia, którym straszyła studentów. „Mamo pomóż!” zaczęła tym razem naprawdę podskakiwać Hestia. „Dobrze, dobrze, ale dasz mi później spokój?” powiedziała Inez podnosząc obie brwi, oparła się tyłem o blat krzyżując nogi i popatrzyła na córkę. „Podejdź tu” powiedziała machnąwszy ręką z papierosem tak, że pojawiła się smużka. Hestia podeszła. Z papierosem w lewym kąciku ust wzięła twarz córki w dłonie i zaczęła się jej przyglądać. Obracała jej twarz oceniając jej półprofile.  „Czy ta robota jest niebezpieczna?” z roztargnieniem poklepała córkę po policzku. „Tak” powiedziała Hestia i zasnuła się mrokiem. Inez wyciągnęła papierosa z ust. Ściągnęła półszkła z nosa, które spadły i zawisły na łańcuszku na szyi. Ponownie zaciągnęła się papierosem tym razem przez zęby i utkwiła wzrok w przestrzeni za uchem córki wypuszczając dym równomiernie. Resztki dymu wypuściła nosem i powiedziała „bądź mną”. Odwróciła się do blatu, żeby córka nie widziała grymasu na jej twarzy. Zgasiła papierosa w popielniczce. Odwróciła się z powrotem do córki. Podniosła jej podbródek jednym palcem i obracając w ten sposób głowę kontynuowała. „Cerę masz gorszą niż ja, włosy nie te, strój nie ten.”. „Na szczęście mamy ten sam rozmiar” powiedziała i poklepując córkę po policzku. „Zadzwoń do Kingi, włosy mają być siwe na skroniach.” powiedziała odwracając wzrok od córki. „Później pogadamy” powiedziała patrząc już na kiedyś rośinki. Odwróciła się w kierunku kiedyś roślinek. Córka pokonując po trzy stopnie na raz zniknęła na piętrze. Inez oparła się rękami o blat z tlącym się papierosem, który tworzył unoszącą się do góry smużkę. Westchnęła całym ciałem smutno. Pociągnęła dym z papierosa i wypuszczając do zgasiła papierosa w popielniczce.

Roman tego dnia wieczorem tym razem zabrał telefon na spacer z Chilie. Był tak rozkojarzony, że Chilie dała za wygraną z aportowaniem i zajęła się sobą. Roman czuł się tak niewyraźnie, że nie zarejestrował całego spaceru. Ocknął się dopiero, gdy usłyszał trzask zamykających się drzwi gdy wrócił do domu. Chilie poszła na swoje posłanie w koncie kuchni, popatrzyła na niego, położyła łeb na posłaniu i zamknęła oczy. Romanowi nie chciało się spać, ale położył się do łóżka. Leżał w ciemności prawie w drgawkach, miał ochotę wpatrywać się cały czas w telefon. W końcu usnął.

„Tylko nie pal, tak jak ja papierosów, bo się uzależnisz” dobiegł głos Inez z głębi garderoby następnego dnia rano. Hesja zwisała z łóżka w sypialni matki. Hestia patrzyła w dół i machała nogami. Inez rzuciła koło niej na łóżko parę ubrań na wieszakach. „Ile sobie dajesz czasu na tą akcję?” zapytała i skierowała się z powrotem do garderoby. „Trzy, pięć dni, góra” powiedziała Hestia oglądając ubrania podnosząc je za ramię wieszaka. „Bierzesz broń” usłyszała głos dochodzący z garderoby. Hestia odłożyła wieszak i zeskoczyła z łóżka łapiąc się ponad głową toczonej „tralki” baldachimu łóżka, tak że zatoczyła półkole i wylądowała na dwóch nogach naprzeciwko toaletki. Podeszła do toaletki matki i przeglądnęła się w lustrze. Miała zaaranżowane siwe skronie. Obróciła głowę w lewo i prawo. Popatrzyła na blat toaletki. „Czy powinnam się jakoś specjalnie pomalować?” zapytała wołając i omiatając wzrokiem toaletkę. Inez wychyliła się z garderoby z wieszakami w obu rękach. Popatrzyła ma córkę prawie z wyrazem pogardy. Znów zniknęła. „Masz te dwie swoje szminki, fuksja i krwista czerwień, to wystarczy” dało się słyszeć z garderoby. Hestia wzięła do ręki czarną automatyczną kredkę do oczu. Patrząc w lustro zrobiła kreski na dolnych powiekach. Prześwidrowała swoje oblicze. Wzięła maskarę i podkreśliła rzęsy. Podeszła ponownie do łóżka. Zaczęła oglądać ubrania obracając je za hak wieszaka. Drugą ręką przejechała po tkaninie. „A torebka jak do tego?” zapytała podchodzą do wnęki garderoby. Wyciągnęła na wprost siebie ubranie. Inez grzebała w szufladach. Podniosła się i spojrzała na ubiór. Obróciła się ogarniając garderobę jednym spojrzeniem „do tego nie ma torebki” powiedziała stojąc tyłem. „To mi się najbardziej podoba” powiedziała Hestia w progu garderoby obracając ubraniem jak karuzelą trzymając za hak wieszaka. „Walizka” powiedziała Inez wytargując ją spod szafki na buty. „Jak jedziesz?” powiedziała strzepując niewidoczny kurz z walizki. „Wynajmę auto” Hestia dalej bawiła się wieszakiem z ubraniem. „Weź tą jebaną broń i prawdziwe dokumenty w walizce” powiedział Inez wstając z kwaśną miną. „Tato powiedział, że sobie poradzę” powiedziała Hestia przez ramię znikając za ścianą. Hestia rzuciła ubranie z powrotem na łóżko. „Jak będziesz dalej wszystko peplać temu draniowi, to się doigrasz.” usłyszała prawie groźny głos matki. Hestia spochmurniała. „Przecież to mój tato” pomyślała patrząc w podłogę. „Nie doigram się, mamo, to nie zabawa” powiedziała za wzrokiem utkwionym w dywan. Inez wyszła z garderoby. Objęła córkę i poklepała ją po ramieniu. „Wiem, wiem, kochanie” powiedziała łagodnie. „No idź już, wszystko już masz” powiedziała trzymając ją za ramiona i delikatnie się odchylając tak by popatrzeć na córkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *